- Jesteś spowiednikiem? – odezwała się w końcu.
Byłem kompletnie zbity z tropu. Nie rozumiałem, o co mogło chodzić tej istocie. Nie wiem jak mogła wpaść na tak głupi i niczym nieuzasadniony pomysł, ale wolałem się nie wypowiadać na ten temat. Obawiałem się, że wtedy mogłaby wpaść w furię i bez zastanowienia mnie zaatakować.
- Nie, nie jestem – odrzekłem ze stoickim spokojem. – Słyszałem o nim, ale to wątpliwe, abym okazał się taką osobą.
- W takim razie dlaczego masz jego znak na nadgarstku? – zapytała, wskazując długim paznokciem w stronę mojej odwiecznej szramy. – Od kiedy to masz?
- Od urodzenia. Lekarze mówili, że to nic poważnego – wzruszyłem ramionami. – Dlaczego przed chwilą chciałaś mnie zabić, a teraz zachowujesz się tak, jakby nic się nigdy nie stało? – odważyłem się zapytać.
- To jest święte miejsce, nikt nie ma prawa nic stąd wynieść. Nie chciałam zabijać żadnego człowieka, ale myślisz że zgodziliby się stąd odejść z pustymi rękami, jeślibym o to poprosiła? Mam za zadanie pilnować biblioteki i to robię.
- A czy mogę wiedzieć co jest w każdej z tych Ksiąg? Podobno kiedy tylko ktoś zaglądnął do jednej z nich, to obrócił się w pył.
- Każdy człowiek na świecie, który teraz żyje, ma swój tom. Przed apokalipsą ta biblioteka była kilkadziesiąt razy większa, lecz kiedy jakiś człowiek umiera, jego księga znika. Jest również na odwrót – niemowlę wraz z przyjściem na świat dostaje swoją. W każdej wypisane są najważniejsze dla tej osoby wydarzenia, które mają zdarzyć się w najbliższej przyszłości. Nikt nie może przeczytaj swojej, bo zaraz zamieni się w pył. Może zapoznać się z czyjąś, lecz jest pewien haczyk – zabronione jest, aby mówić komukolwiek o tym, co było tam napisane. Wszystko trzeba zachować dla siebie.
- A Więc dlatego zginął tamten człowiek? Poznał swoją historię? – zapytałem. Stwór kiwnął głową. – Mówiłaś coś o spowiedniku i jego znaku. Możesz mi wytłumaczyć o co z tym chodzi?
- Naturalnie, dawno nie miałam okazji porozmawiać z istotą rozumną – zaśmiała się. – Kiedy rodzi się nowy spowiednik – czyli po prostu pogromca demonów – zawsze ma na sobie znak swego rodu. Dwie falowane linie, po środku których znajduje się kropka. Linie oznaczają anioły i demony, a kropka osobę odpowiedzialną za utrzymanie ładu i nie pozwolenie na walkę między dobrem i złem. Najwyraźniej ty jesteś tą właśnie osobą. Dziwi mnie to, że rada nie powiedziała ci o twoim powołaniu. Robi to zazwyczaj wtedy, gdy spowiednik kończy szesnaście lat, a ty wyglądasz na starszego, nie mylę się? Najwyraźniej chcieli cię chronić, jednak nie mam pojęcia przed czym.
Dopiero teraz zrozumiałem, że tak naprawdę ta cała apokalipsa otworzyła przede mną wiele drzwi. Dzięki temu dowiedziałem się wielu rzeczy, o których normalnie nie miałem pojęcia i pewnie nie dowiedziałbym się jeszcze przez długi czas. Okazało się, że mój ojciec żyje, istoty nadprzyrodzone istnieją, a ja jestem pogromcą demonów. Z tego co zrozumiałem, mam szansę na uratowanie świata tak, aby wszystko wróciło do normy. Zrobiłbym to nawet wtedy, jeśli miałoby od tego zależeć moje życie, ale pytanie brzmi – co ja mam w ogóle zrobić?
- W takim razie co miałbym zrobić?
- Wybacz, ale nie wiem tego. To zbyt duża wiedza, nie mam pojęcia o takich rzeczach – odpowiedziała, bezradnie wzruszając ramionami. – Dopóki nie ujawni ci się nikt z rady i nie powiadomi, że jesteś spowiednikiem, teoretycznie nie masz na co liczyć.
- Teoretycznie? – podniosłem jedną brew do góry, w nadziei dowiedzenia się czegoś więcej.
- Teoretycznie, bo praktycznie wystarczy mieć Księgę zaklęć. Tam masz dokładnie wszystko opisane, wszystkie czary i klątwy. Często też podświadomie pamiętasz różne regułki, nie potrzebując niczego. Ty spowiednikiem jesteś wewnątrz duszy.
- A jak mogę znaleźć tą Księgę i gdzie ona jest?
- Zawsze przechodzi z pokolenia na pokolenie. Na ten przykład Cailie dostała księgę od babci, nawet nie wiedząc, jak ważna to jest rzecz. Niestety ze spowiednikami jest inaczej; kiedy umiera jeden, dokładnie w tym samym czasie na świat przychodzi drugi. Tak naprawdę spowiednikiem zostaje się na chybił trafił. Po prostu miałeś szczęście, ale pamiętaj, że musisz dobrze wykorzystać ten dar. Jeśli będziesz źle wykorzystywał swoje moce, najzwyczajniej w świecie zostaniesz zlikwidowany, a twoje miejsce zajmie inny. Obiecaj mi, że będziesz uważał. Wydajesz się dojrzałym człowiekiem i mam nadzieję, że rozumiesz sens moich słów.
- Nie mogę tego obiecać, najpierw muszę dowiedzieć się kim tak naprawdę jestem – oznajmiłem zgodnie z prawdą i spojrzałem na zegarek. Dopiero wtedy zorientowałem się, że tak naprawdę zostało mi jeszcze niecałe dziesięć minut na powrót. – Przepraszam najmocniej, ale muszę już wracać. Tamci pewnie myślą, że nie żyję. Ale mam też prośbę.
- Słucham.
- Czy mógłbym zabrać jedną z Ksiąg? Wtedy ludzie może przestaliby tutaj schodzić, bo wiedzieliby już o co chodzi.
- To nie jest takie łatwe – odrzekła. – Ludzie nie byliby w stanie zrozumieć takich rzeczy, to są nadnaturalne moce. Mogliby sobie jedynie zaszkodzić, po za tym Rada nakazała mi tego pilnować i nie pokazywać żadnemu człowiekowi. Lecz jesteś spowiednikiem, tobie nie mogę odmówić. W pewnym sensie jesteś bardzo ważny i demony muszą być ci poddane.
Zastanowiłem się chwilę i zrozumiałem, że ta kobieta, o ile mogę tak o niej mówić, miała rację. Wiem, że miałem misję i ani na chwilę o tym nie zapominałem, ale z drugiej strony okazałem się spowiednikiem. Osobą, którą cały czas szukałem wraz z Thomasem byłem tak naprawdę ja sam. Nie byłem zwykłym nastolatkiem, ale osobą, która jako jedyna miała teraz szansę odwrócić los tej całej apokalipsy na tyle, aby wszystko choć pewnym sensie było tak, jak dawniej. Aby ludzie mogli bez obaw wyjść na powierzchnię, odbudować zniszczone domy i żyć.
- Nie – westchnąłem. – Nie wezmę tej Księgi, rozumiem, że masz za zadanie chronić to miejsce i nie mam zamiaru tego niszczyć przez jakieś głupie zachcianki. I tak dzięki tobie dowiedziałem się, kim naprawdę jestem i to mi wystarczy. Teraz muszę jedynie wrócić na górę i odnaleźć tę Księgę, to chyba jest jedyne wyjście, aby dowiedzieć się czegokolwiek. Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś, teraz nie muszę już przynajmniej żyć w kłamstwie – uśmiechnąłem się lekko i odwróciłem w stronę korytarza, na którym momentalnie zaświeciły się wszystkie światła. – Wybacz, ale naprawdę muszę już wracać. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. I powodzenia, jestem pewna, że będziesz doskonałym spowiednikiem.
Kiedy tylko zobaczyłem w oddali właz kierujący na górę, dobiegłem do schodów i jak najszybciej wbiegłem po nich. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem w pokrywę nade mną. Na początku odpowiadała mi jedynie cisza, jednak po jakimś czasie usłyszałem nad sobą ożywione rozmowy i ciągłe chodzenie w tą i z powrotem. Dopiero po chwili właz zaczął się powoli odsłaniać. Zaraz zleciał się tłum ludzi, którzy patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Gdy tylko udało mi się stanąć na ziemi, wszyscy zaczęli zalewać mnie falą pytań. Przez ciągła gwarę nie zrozumiałem nic, dopiero dowódca, uśmiechając się półgębkiem, uciszył tłum. Zaczął coś szeptać do swojego podwładnego, po czym mnie i mojego ojca zaprowadził do swojego gabinetu.
- Zanim zaczniemy rozmawiać na temat sytuacji na piątym piętrze powiedz, jak się czujesz fizycznie i psychicznie – zaczął mężczyzna, przeglądając jakieś papiery. – Dwóch naszych, którzy ostatnio stamtąd wrócili są pod opieką psychiatry. Całkowicie sfiksowali, nie ma z nimi kontaktu, odkąd tylko wrócili.
- Bardzo dobrze – odrzekłem zgodnie z prawdą. – Mam najwyżej kilka zadrapań czy siniaków, to wszystko.
- Wyśmienicie. W takim razie opowiedz mi wszystko po kolei.
- Właściwie to nie ma co opowiadać. Kiedy byłem już w połowie korytarza, zaczęła mnie gonić. Schowałem się za jednym z regałów, a pierwszy lepszy tom włożyłem sobie pod bluzę. Niestety zaraz potem zaważyła mnie, więc zacząłem biegać między szafkami i stołami. Jakimś cudem udało mi się ją zgubić, a wtedy jak najszybciej wbiegłem do tunelu. Niestety potknąłem się o coś i wywróciłem. Straciłem na chwilę przytomność, a kiedy tylko ją odzyskałem, w te pędy przybiegłem tutaj. Dopiero na górze zorientowałem się, że zgubiłem księgę – powiedziałem na jednym wydechu.
Było mi głupio, że musiałem okłamywać tych ludzi i zamiast stać po stronie swoich, to wolałem trzymać się jakiegoś stwora. Niestety musiałem, to okazał się mój obowiązek. Dowiedziałem się, że nie jestem zwyczajnym człowiekiem i mam szansę sprawić, aby ludzie wrócili na powierzchnię. Tak na prawdę ze zmęczenia i zaskoczenia to jeszcze dobrze do mnie nie dotarło. Kiedy usiadłem na krześle i opowiedziałem tą wymyśloną historię, zrozumiałem swoje powołanie. A teraz musiałem je wypełnić i za wszelką cenę sprawić, aby ludzie nie dowiedzieli się prawdy. Lepiej dla nich, gdy żyją w niewiedzy.
- Czyli, że nie masz Księgi? – zapytał, na to przecząco kiwnąłem głową. Siwowłosy dowódca westchnął. – Cóż, w takim razie mimo wszystko misja nie została wypełniona, niestety. Chyba, że poszedłbyś tam jutro drugi raz. Zgadzasz się?
- Oszaleliście już kompletnie – wtrącił się mój ojciec, waląc pięścią w drewniane, stare biurko mężczyzny. – Mój syn prawie zginął, a wy drugi raz chcecie go tam zesłać? Myślicie, że jak raz mu się udało to będzie miał takie szczęście drugi raz? Ledwo co go znaleźliście, a już wkręcacie chłopaka w te swoje chore gierki. Jeśli tak bardzo tego chcecie to ja pójdę, ale Nathanowi dajcie święty spokój!
- Mógłbyś się nie wtrącać? – warknąłem. – Mam swój rozum i znam umiar. Nie ma szans żebym poszedł tam następny raz, ta wycieczka wystarczy mi w zupełności. Zgodziłem się tylko jeden raz zejść na dół i nie mam zamiaru tego powtarzać.
- A więc czego żądasz w zamian za ponowne zejście na dół? – zapytał mężczyzna, nadal nie ustępując. – Dobrze wiesz, że…
- Niczego – przerwałem. – Już panu powiedziałem, że tam ponownie nie zejdę. I tak dużo ryzykowałem, że w ogóle postanowiłem tam pójść. Tym razem szukajcie kogo innego, nie mam zamiaru drugo raz tego przeżyć, o ile bym oczywiście nie został zabity!
Doskonale wiedziałem, że nic mi już nie grozi, w końcu Bibliotekarka nie zabiłaby swojego, ale jak inaczej wytłumaczyłbym im całą tą sytuacje ze spowiednikiem, Radą Starszych i całą resztą? Byli tylko ludźmi, po za tym uznaliby mnie za wariata. Nie mogłem im wtedy zaufać, postanowiłem nawet ojcu nic nie mówić. Wtedy myślałem już tylko o tym, aby wyjść na powierzchnię i znaleźć tą Księgę. Nie wiedziałem, gdzie ona może się znajdować, jednak udało mi się raz przenieść jedną kartkę w czasie i przestrzeni, więc szansa była na to i teraz. Problem jednak polegał na tym, ze za nic w świecie nie wiedziałem, jak to zrobić.
Po skończonej rozmowie, postanowiłem przejść się po piętrach. Nie miałem zamiaru całymi dniami gnić w swoim pokoju, a była także szansa na to, że spotkam kogoś znajomego. Lecz moim głównym celem było obmyślenie planu, który polegał na ucieczce z bunkra. Strażnicy wypuszczali i wpuszczali tylko stalkerów, a ja nie zaliczałem się do ich grona. Po za tym oni mnie już znali, prawie każdy przynajmniej mnie kojarzył z widzenia. W końcu teraz byłem sławny, aż za nadto.
Kiedy znajdowałem się na pierwszych piętrze, czyli teoretycznie parterze, postanowiłem przejść się po najbliższych straganach. Odkąd wybuchła apokalipsa, pieniądze straciły najmniejszą wartość. W tym momencie płaciło się najważniejszymi rzeczami; lekami. W zamian za to można było nabyć jedzenie, ubrania albo jakieś inne gadżety jak zegarki na rękę czy biżuterię. Biednym nie było to już do szczęścia potrzebne, za to tym z czwartego piętra – bez problemu. Stalkerzy przynosili wojsku i politykom wszystko, dlatego też nie musieli się ograniczać, jeśli chodzi o wydatki, kiedy ludzie piętra wyżej umierali z głodu. Widać, że nawet teraz, zamiast się jednoczyć, każdy myśli tylko o sobie, a innych ma głęboko gdzieś.
Rozglądnąłem się trochę w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia, gdyż ta cała wyprawa wyczerpała wszystkie zapasy moich sił. Przy okazji podzieliłem się swoim pożywieniem z wychudzoną kobietą, która na rękach trzymała prawdopodobnie dopiero co narodzone dziecko. Tak naprawdę było o wiele więcej osób w potrzebie, ale nie miałem wystarczająco dużo leków, aby dokupić coś jeszcze.
Usiadłem na schodach prowadzących do tunelu, którym jeszcze kilka dni temu wprowadzali mnie do bunkra i zacząłem zajadać bułkę z wyschniętym liściem sałaty. To i tak była najlepsza rzecz, na jaką było mnie stać, reszta albo była nieziemsko droga, albo po prostu nie do przełknięcia. Bo kto o zdrowych zmysłach chciałby jeść szczura? Trzeba by być naprawdę zdeterminowanym i głodnym.
Kiedy tak rozmyślałem, mój wzrok natrafił na jakąś parę; dziewczyna z zaniedbanie ułożonymi włosami i jasnowłosy chłopak trzymający ją za rękę. Wydawało mi się, ze skądś znałem tę dziewczynę, jednak za nic w świecie nie mogłem sobie przypomnieć skąd. Moje zdziwienie spotęgował fakt, że na moich oczach wyczarowała sobie baton. Nie mogłem w to uwierzyć, dlatego moja osłupiała mina nie mogła nikogo zdziwić. Do tego przypomniałem sobie, że to właśnie z jej domu wziąłem kartkę z Księgi.
----------------------------------------------------
WIEDZIAŁAM, WIAEDZIAŁAM!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że go nie zabije, bo zobaczy jego znamię i mu powie, że jest spowiednikiem!
-
Teraz czas Cie ochrzanić.
Siedzę na twoim blogu i narzekam na cały świat, bo już cały tydzień czekam na rozdzialik, a go nie ma, oglądam sobie bohaterów, wchodzę na stronę główną, żeby zacząć czytać od początku, a tu nowy rozdział, ale coś mi się blokuje i strona się zamyka, włączam znowu bloga, A TU ROZDZIAŁU BRAK!!
JA SERIO MYŚLAŁAM ŻE CIĘ ZŁAPIE, UDUSZĘ, POSIEKAM NA DROBNE KOWAŁKI, USMAŻĘ I DAM MOIM KOTOM!!!
Czekałam aż go wstawisz z dziesięć minut!
-
Dobra wywrzeszczałam się to teraz czas na pochwały
Jak mówiłam wiedziałam od początku, że tak będzie z bibliotekarką, więc mnie wcale nie zaskoczyłaś.
Później ten środek, co tam im opowiada i w ogóle.
A na koniec najlepsze, ZNOWU ONI!!!!
AŻ MI SIĘ BUŹKA RADUJE :DDDDDD
Jestem tylko ciekawa gdzie Thomasa podziałaś i mojego kochanego Buru.
WŁAŚNIE JA CHCĘ MOJEGO BURU!!!!!!!
-
No dobra to wenki, pomysłów, chęci i czasu do pisania, a w szczególności czasu, żeby rozdziałki były częściej :*
No to akurat było łatwe do przewidzenia, jakoś musiałam to znamię wykorzystać xd
UsuńWybacz ;C Napisałam prawie cały rozdział i kiedy została mi dosłownie 1/10 rozdziału to kompletnie mnie zakało i nie wiedziałam co napisać, a nie chciałam wstawić niekompletnego rozdziału. Nie wiem niestety kiedy wstawię następny, nawet nie zaczęłam go pisać ;(
Od samego początku bloga chciałam ich dodać, ale właśnie dopiero tak w środku bloga, może trochę wcześniej xd W końcu to jest jakby kontynuacja poprzedniego bloga, a więc oni też musieli się pojawić, nie? xd
Czasu do ja mam dużo, gorzej z wenką xd Bardzo dziękuję ^^
No jak na zawołanie, znalazłam twoje opowiadanie i od razu po przeczytaniu całego dostaje nowiutki rozdział, ja to mam moce 8)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba, jak zwykle zresztą :3
Weny, czasu i chęci, bo nie tylko ja czekam na kolejny ;3.
Po takich miłych komentarzach mam nadzieję, że weny mi nie zabraknie xd
UsuńWielkie dzięki ;**
Już napisałaś kilka ładnych rozdziałów więc można już coś sensownego tu napisać :P
OdpowiedzUsuńDostajesz ode mnie dużą dużą pochwałę na zamienienie oklepanej historii z zombiakami w coś bajecznego. Tyle jest o zombie, że to zaczyna być nudne. Ale nie można tego powiedzieć o Twoim blogu. Pełen wartkiej akcji, cały czas płynie w innym kierunki dzięki czemu daje wiele frajdy przy czytaniu. To jak spływ kajakiem. Więcej wrażeń zapełnia nam rzeka szybka, kręta i z niespodziewanie wyskakującymi głazami, niż taka płynącą wolniej od ślimaka. Kolejna rzecz bohater. Bardzo wiele się dowiadujemy dzięki jego wewnętrznym przemyśleniom, które nawiasem mówiąc świetnie piszesz ;) Jakbyś chciała pisać pamiętnik to założę się, ze wyjdzie Ci równie fantastycznie :) Potrafisz zaciekawić tak, że aż się chce włosy wyrywać byle by dostać do czytania kolejny rozdział :3 Te moce spowiednika, tajemnicza bibliotekarka, co się dzieje z Buru, Thomasem i bratem Nathana... (Tak nawiasem mówiąc mam pewne podejrzenia co i jak ale ciii...) Albo ci mroczni jeźdźcy... A ten wątek z dziewczyną ze snów i jej towarzyszem, jest jednym z genialniejszych pomysłów jakie w życiu poznałam. Cały ten blog utrzymany jest w stanie grozy, więc nie ma tu wiele miejsca na śmiechy i chichy, ale to nie przeszkadza Ci w dodaniu zabawnych scen jak chociażby upicie się Thomasa xD Biedak, jak on tyle przeżył bez flaszki w tych zaświatach? :P A tak innym nawiasem mówiąc w zakładce bohaterowie będzie tylko tych trzech bohaterów czy dodasz jeszcze kogoś?
To chyba wszystko co udało mi się nie zapomnieć. Może jak sobie przypomnę to jeszcze doskrobię. Ale na tym etapie pozostaje mi życzyć Ci powodzenie w dalszym pisaniu i ogólnie we wszystkim :3
Ja właśnie nie mogłam pisać tylko o zombie, demony także musiały się pojawić xd Wewnętrzne monologi....musiały się pojawić w tym blogu, bo ja cały czas prowadzę takie w mojej głowie :) To chyba właśnie wychodzi mi najlepiej, to samo jeśli chodzi o takie przemyślenia nad zachowaniem ludzi i przyszłości świata ;)
UsuńTwój komentarz bardzo mnie ucieszył, takie długie cenię sobie najbardziej. Dziękuję również za tyle pochwał, aż naszła mnie wena na następny rozdział, już dzisiaj udał mi się naskrobać aż połowę ^^ Jeszcze raz bardzo dziękuję ;**
Ja wręcz uwielbiam wewnętrzne monologi ^.^ Sama też prowadzę ich masę. Dlatego u mnie są głównie przemyślenia, a dialogów prawie wcale ;) Jaki typ człowieka, taki opek :P
UsuńDawno mnie tu nie było więc musiałam nadrobić :D Tyle czasu bez pisania, że było grzechem napisać dwa zdania :3 Poza tym mam taką malutką tajemnicę więc cicho sza, ale bardzo lubię uszczęśliwiać osoby które kocham. Chociaż w sumie zarażać dobrym humorkiem wszystkich wokół :3 [Robiąc często przy tym z siebie kretynkę, ale to inna historia ;)] Taki mój urok :P
Cieszę się, że dzięki mojej skromnej osóbce naszła tak wspaniałą dziewczynę jak Ty wena ;*
Pewnie, rozdział już w środę xd
Usuń